Lubimy stałe współprace. Długotrwałe relacje pozwalają poznać ludzi, zrozumieć ich styl pracy i wypracować wspólny język. Dotyczy to naszych pracowników produkcji, jak i designerów, architektów czy innych firm meblowych, z którymi staramy się tworzyć zdrowy, odpowiedzialny rynek rzemiosła w Polsce. Dlatego niezwykle ucieszyło nas, gdy dowiedzieliśmy się, że Kasia Gal kolejny raz użyła naszego stołu w swojej realizacji. I to jakiej! Mieszkanie jest naprawdę piękne i oryginalne! Stwierdziliśmy więc, że to świetna okazja, aby przeprowadzić z nią drugi wywiad i poruszyć zupełnie inne tematy niż w pierwszym. Zapraszamy do lektury!
Miloni: Dzień dobry Kasiu! Rozmawiamy już drugi raz, a jest o czym. Wspólna sesja zdjęciowa, którą robiliśmy do tej realizacji, ukazuje naprawdę piękne mieszkanie. Na początku powiedz o nim kilka słów – gdzie się znajduje, co to za rodzaj budownictwa i kto w nim żyje?
Kasia Gal: Ta realizacja znajduje się na granicy Sopotu i Gdyni. Właścicielami mieszkania jest cudowna para, która na co dzień mieszka w Warszawie, ale myśli o mieszkaniu w dwóch miastach przemiennie i stąd pomysł na drugie miejsce bliżej morza. Apartament ma świetne położenie, znajduje się na skraju lasu 15 min spacerem do morza. Samo osiedle ma kaskadowe położenie, budynki na osiedlu są tylko dwupiętrowe i otocza je bardzo bujna roślinność. Fasady mieszkań charakteryzują się dużymi przeszkleniami. Ja w takich realizacjach zwracam dużą uwagę na to, co dzieje się na zewnątrz i jak wygląda bryła osiedla. Lubię, jak mieszkanie tworzy harmonię z tym co się dzieje wewnątrz i na zewnątrz.
M: Znów mamy podobny zestaw kolorów – biel, czarne akcenty, naturalne drewno oraz chłodne beże, choć z rzadka łamiesz tę konwencję mocną barwą. Do tego mamy tu sporo wolnej przestrzeni bez zbędnych dodatków, a mimo wszystko mieszkanie jest ciepłe i przytulne. Jak udało Ci się to osiągnąć?
KG: Mniej znaczy lepiej? A tak na poważnie o przytulności wnętrza nie świadczy ilość dodatków i sprzętów tylko odpowiedni dobór mebli, materiałów wykończeniowych i tekstur. Na przestrzeni lat zauważyłam tendencję, że ludziom, zwłaszcza tym, którzy mają stresującą pracę, odpoczywa się lepiej w pomieszczeniach o „spokojnej naturze” i tak bym nazwała tę realizację. O przytulności świadczy też odpowiednie oświetlenie o ciepłej barwie. Naturalne tkaniny takie jak len i wełna, drewno, kamień naturalny to elementy, które wpływają na to, jak odbieramy otaczającą nas przestrzeń i tworzą ten efekt ciepła i przytulności. Są to też materiały dobre dla naszego zdrowia.
M: W poście na FB dziękowałaś właścicielom za zrezygnowanie z szafirowej kanapy. Czy często musisz szukać kompromisu między pomysłami zleceniodawcy a swoją wizją? To delikatna materia.
KG: Tak jest czasami w naszej pracy, że klient ma jakieś marzenie, które chce zrealizować – naszym zadaniem jest go tak pokierować, aby to był najlepszy wybór. I tak było w tym przypadku. Sofy są zielone, zmieniliśmy tylko odcień, na taki, który pięknie koreluje z przyrodą na zewnątrz. W okresie wiosny i lata balkon staje się częścią domu. Nie byłoby takiego efektu z kolorem szafirowym, co nie zmienia faktu, że szafirowy to też piękny kolor.
M: Widać tu dużo symetrii przełamanej tylko drobnymi detalami. Było to konkretne założenie, czy tak po prostu naturalnie wyszło? Bardzo ciekawie rozwiązaliście otwarcie sypialni na salon. Rzeczywiście dodaje to optycznie mnóstwo przestrzeni i rozświetla oba pomieszczenia, ale to chyba niejedyne zalety?
KG: Takie było założenie. Symetria to zjawisko bardzo lubiane przez ludzkie oko, ponieważ wprowadza spokój i porządek zwłaszcza w mniejszych przestrzeniach stąd takie jej zastosowanie w tym mieszkaniu. Otwarcie salonu na sypialnię było świetnym pomysłem. Dzięki temu w sypialni znalazło się miejsce na 3,5-metrową szafę, a w korytarzu zamiast drzwi miejsce na komodę. Nie widać tego na zdjęciach, ale największym wyzwaniem tego mieszkania był korytarz w kształcie litery L, który ma 10 metrów długości. W jednej jego części powstała, długa, czterometrowa zabudowa do sufitu – z wygodną przestrzenią do przechowywania.
M: W naszym wywiadzie nie może zabraknąć tematu stołu. Co przemówiło za wyborem właśnie tego modelu?
KG: Głównym powodem, dla którego wybrałam model Avangarde, jest jego kształt. Dla mnie jest on ponadczasowy. I wiem, że ta forma będzie w tej przestrzeni wyglądać dobrze również za kilka lat. Drugim powodem jest jego jakość wykończenia – świetna. Wybieram meble, które są z naturalnych materiałów i tak było też w tym przypadku – stół jest drewniany, olejowany. Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na jego duży walor – ten stół jest wygodny i dobrze się przy nim siedzi, komfort siedzenia zachęca do spędzania przy nim czasu. Dla mnie to jeden z ważniejszych mebli w domu tak jak łóżko, czy sofa.
M: Projekt to jedno, ale wykonanie to zupełnie osobna kwestia – tu widać dbałość o detale i dokładność. Dużo osób ma ostatnio problemy ze znalezieniem godnych zaufania wykonawców, do tego terminy potrafią niemiło zaskoczyć. Czy masz jakichś stałych współpracowników?
KG: „Trening czyni mistrza” – mam to szczęście, że na przełomie lat wyselekcjonowałam do współpracy świetnych wykonawców i podwykonawców, którzy mają wiedzę i fachowo wykonują swoją pracę. Myślę, że klienci doceniają ich profesjonalizm, uczciwość i terminowość – ja doceniam bardzo, ale czuję też, że oni lubią mój system pracy, czytelność projektów i zorganizowanie, dzięki temu realizacje nawet te trudne realizowane są zgodnie z harmonogramem.
M: No i na koniec bardziej ogólne pytanie – masz jakieś ciekawe plany i wyzwania w nadchodzącym roku?
KG: Największym wyzwaniem tego roku jest zakończenie remontu własnego, 100-letniego domu. Planuję przeprowadzkę jeszcze przed latem, więc zostało tylko kilka miesięcy do końca. W mijającym roku skończyłam studiować historię sztuki i mam nadzieję, że w tym roku uda mi się więcej wolnego czasu spędzać w muzeach i galeriach na kontemplowaniu sztuki – to zajęcie sprawia mi dużo radości. Nauka o sztuce poszerzyła moje horyzonty, otworzyła mnie artystycznie na nowe rozwiązania i kompozycje kolorystyczne. Dodatkowo od kilku miesięcy uczę się języka francuskiego, przygotowuję się do pół-zawodowej podróży do Francji i wizyty 300-letniego domu, który czeka na remont.
Dziękujemy jeszcze raz Kasi Gal za przeciekawą rozmowę i polecamy zajrzeć na jej stronę. Coś czujemy, że jeszcze nie raz będzie nam dane podyskutować o wzornictwie!
Zdjęcia: Katarzyna Seliga-Wróblewska, Marcin Wróblewski / Fotomohito